English abstract below
Dziś dla odmiany parę słów nt. zajęć w czasie wolnym. W ten weekend byłam we Vwaza Marsh (czyt. właza) - pobliskim rezerwacie. Piszę pobliskim, bo leżącym niecałe 100 km od Mzuzu, ale dojazd zajmuje nieco więcej czasu niż pokonanie analogicznego odcinka między Radomiem a Warszawą. Co najmniej pół godziny należy zarezerwować na oczekiwanie aż zbierze się komplet pasażerów (środek transportu: matola, czyli współdzielona taksówka). Jak bowiem wiadomo, afrykańskie autobusy i matole ruszają w drogę nie o określonej godzinie, tylko kiedy się maksymalnie zapełnią. Pierwsze 70 km do Rumphi pokonujemy w godzinę (asfalt), a ostatnie 30 km - w 2 godziny, niemiłosiernie podskakując na wybojach.
|
Typowa przydrożna osada |
|
Wspaniała droga (nie widać wybojów, ale są) |
|
Widoki z drogi |
Docieramy do Vwazy nieco wytrzęsieni (panie i panowie), ale pełni energii (panie). Jak wygląda Vwaza, widać na zdjęciach. Streszczając: zaraz przy wejściu jest piknikownia z widokiem na jezioro. Nie wstajac od stołu zobaczyliśmy: hipopotamy, słonia, antylopy, pawiany oraz moc ptactwa.
|
Na zdjęciu: Natka, Arnold (Filipiny), Adie (Filipiny), Robert (Malawi) |
|
Ślady hipopotamów |
|
Piknikownia |
|
Widok z piknikowni |
|
Nasza wycieczka w komplecie: przed zwiedzaniem trzeba się posilić |
Następnie przejechaliśmy się z przewodnikiem kawałek wzdłuż jeziora, gdzie oprócz powyższych zobaczyliśmy jeszcze warthoga (guźca?) i na tym zakończyliśmy zwiedzanie. Czułam pewien niedosyt, bo miałam nadzieję na odrobinę pieszej wędrówki, ale moje towarzystwo wyraźnie było nastawione na nieprzemęczenie się, więc się dopasowałam.
|
Stado antylop |
|
Antylopy, a za nimi guziec (tak, warthog to guziec). |
|
Guziec. Nieboraczek chyba ranny, bo kulał i nie uciekł. Może postrzelili go
kłusownicy - w Afryce to prawdziwa plaga. W jednym z malawijskich
parków narodowych nie ma ani jednego większego zwierzęcia, bo wszystkie zabite | | |
|
Nasz przewodnik Hassan opowiadał z zapałem o każdym napotkanym stworzeniu i roślinie. 7 dolarów wydane na jego usługi było bardzo dobrym wydatkiem. |
|
Antylopy. Nie wiem, czy impala, kudu czy jeszcze coś. |
|
Po paskach można rozpoznać, co to konkretnie za antylopa |
|
Nasz krewniak. Pawiany cechuje wysoka inteligencja społeczna: wyrafinowane formy powitań, intrygi,
walka o władzę, kliki, etykieta "dworu" przywódcy, taktyczne oszustwa,
radości i stresy, konieczność odreagowania, instytucja "chłopca do
bicia", pomaganie silniejszemu, sojusze i zdrady, bunty i rewolucje.
|
|
Też nasz krewniak. Uwagę zwraca dziura przy kierownicy na butelkę z piwem, w Malawi powszechnie używana. |
|
Drzewo |
|
Biedne antylopy uciekały przed nami w popłochu. Na ich szczęście park jest mało oblegany przez turystów (choć jeden z najlepszych w Malawi - tylko leży daleko od głównych centrów turystycznych) |
|
Hassan. Przewodnik po parku i strażnik - nocą patroluje park, broniąc zwierzęta przed kłusownikami. |
|
Hipopotamy! |
|
W parku jest ich ok. 300 |
|
Hipopotamy w całej krasie |
|
Zobaczywszy hipopotamy wracamy do wehikułu by przejechać się dalej |
|
Sausage tree - czyżby drzewo chlebowe? Odradza się przebywanie pod drzewem, bo dojrzałe owoce (kilkanaście kg) lubią spadać. |
|
Afryka - prawda, że ładnie? |
|
Konkurs: kto znajdzie na zdjęciu słonia? |
|
Słoń okazał się słonicą i słoniątkiem |
|
Znowu antylopy |
|
Antylopy |
|
Kaktus |
|
Z powrotem w piknikowni |
|
Słońce chyli się ku zachodowi - najlepszy czas na zdjęcia |
|
Ostatnie zdjęcia w złotym świetle słońca |
|
Ostatnie rzuty okiem na znajomy widok |
|
Ostatnie grupowe fotki: Rona, Arnold, Robert, Natka i Adie |
|
Zmęczeni, lecz zadowoleni |
|
Taką chatkę z widokiem na jezioro można
wynająć za cenę, za którą w Warszawie nie znajdzie się miejsca nawet w
hotelu robotniczym. |
|
Jeszcze raz: grupa w komplecie |
|
Do widzenia, Vwaza Marsh! |
Z
atrakcji turtstycznych "zaliczyłam" jeszcze Nkhata Bay - uroczy kurort
nad jeziorem Malawi oraz Mzuzu Nature Sanctuary (las miejski). Z
atrakcji nie-turystycznych - byłam na weselu, w wiosce, dyskotece, a
przede wszystkim - mieszkam u malawijskiej rodziny i pracuję z
Malawijczykami w iście afrykańskich warunkach. Ale o tym - w następnych
odcinkach.
English abstract: was in Vwaza Marsh
this weekend with a couple of friends. Other touristic sites I've
visited so far: Nkhata Bay and Mzuzu Nature Sanctuary. Non-touristic
attractions: I was at a wedding, in a village, at a disco and - what's
the most important experience - I live at a Malawian family
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz